niedziela, 27 kwietnia 2014

#65

Witam.Miałam napisać wcześniej jednak psują mi się inernety i muszę łazić po domu i szukać zasięgu.Dziś w końcu niedziela i dla prawie każdego człowieka to dzień odpoczynku i relaksu albo leczenie kaca.Jadnak takie rzeczy to nie u mnie. Dzisiaj znowu melo, wczoraj też było i w piątek również.Nigdy nie mam czasu na nic bo ktoś mnie wyciąga na dwór.Żeby nie było zamieszania to dwie moje grupki się już połączyły jednak nie mam czasu dla innych dla Patrycji(chociaż trzeba by się wcześniej ugadać,żeby pojechać) dla Wiktorii  i w ogóle.Strasznie mi szkoda,że nie mogę się z każdym spotkać ale nie starcza mi na nic czasu.Kiedyś jak byłam mniejsza nudziło mi się dniami i nocami bo nie miałam co zrobić,teraz za to nie mam praktycznie na nic czasu.Nie jestem nie wiadomo  jak zanana jednak mniej więcej ktoś tam kojarzy,że jest sobie taka Klaudia.Wczoraj jak pisałam z Wiktorią śmiałyśmy się,że ona taki fejm znany i ma dużo wolnego tylko dla siebie, a ja taka szara myszka i non stop mnie w domu nie ma.Przez 4 dni w tygodniu siedzę w domu i się uczę żeby ostatni rok dotrwać do paska, a 3 dni non stop melo zero odpoczynku.Plan tygodnia:
Poniedziałek:Nauka z chemii bo muszę zaliczyć sprawdziany.
Wtorek: Nauka z Biologii
Środa:Kupić prezent dla Darii na urodziny
Czwartek:Urodziny
Piątek:Melo u Debilka
Sobota:Jadę do cioci
Niedziela: Może nareszcie w domu :3
Cała majówka zawalona.Mój organizm przechodzi istne piekło.Od jutra znowu ćwiczenia i pełna mobilizacja.Od jutra wprowadzam jeszcze poranne bieganie.W tym tygodniu udało się tylko raz bo tak to nie miałam siły. Trzymajcie za mnie kciuki:) Do zobaczenia za tydzień.

czwartek, 17 kwietnia 2014

#65

Witam was po długie przerwie nic nie robienia na blogu.Musiałam zrobić sobie przerwę od pisania bo jakoś mi to nie wychodziło.Czułam się jakby pisała to jakaś dziesięciolatka która strasznie słodzi i pisze jakieś bzdury, a prościej pierdoli farmazony.Od lutego dużo się zmieniło w moim życiu.Zmieniłam się i z zewnętrznie i wewnętrznie.Moje życie wywróciło się do góry nogami.Nikt mi nie umarł,wszyscy żyją,jednak ja się zmieniłam i nie jestem pewna czy całkowicie na lepsze...Rzecz pierwsza i podstawowa to taka,że obcięłam włosy,kompletnie nie podobam się sobie(jak zawsze)czasami wstydzę się nawet spojrzeć w lustro bo myślę,że jakiś podofil na mnie spogląda.Dużo osób pyta się mnie czemu obcięłam.Pytanie jest dość skomplikowane.Obcięłam je sobie sama.W moim życiu nastała ciężka sytuacja rodzinna i ciężki okres w moim życiu. Odważyłam się na taki czyn i nie żałuję bo uzyskałam w ten sposób pewnego rodzaju ulgę.

Kiedyś:Teraz:
Zaczęłam słuchać troszkę innej muzyki.Zawsze był tylko rap,czasami pop, a teraz słucham wszystkiego po trochu.Nie jestem już ograniczona tak jak kiedyś.Uważam,że w życiu należy wszystkie spróbować,ale z umiarem.Przestałam się uczyć.Kiedyś był to mój cel życiowy:NAUKA.Teraz to zwykła codzienność czasami się nauczę wszystkiego.Czasami w ogóle,albo troszkę.Oceny nadal są dla mnie ważne i staram się je teraz poprawiać bo już dużo czasu do końca roku szkolnego nie zostało.Moje oceny na dzień dzisiejszy wyglądają następująco.
Najgorzej jak widać idzie mi język Polski,ale to chyba każdemu z naszej klasy.Nasza Pani jest dość wymagająca,ale wiadomo,że chce nasz czegoś nauczyć.Większość trójek i jedynek postaram się poprawić po świętach.Chcę już do końca roku ujść za pilną uczennicę, a co będzie potem to sama nie wiem.Ogólnie jest dobrze, jedno nieklasyfikowanie z fizyki mi się trafiło bo zawsze coś na niej wypada.Ale ogólnie to będzie dobrze. Trzymajcie za to kciuki.


Towarzystwo i przyjaciele również ulegli zmianie.Tylko ci najwytrwalsi zostali przy mnie i moich humorach. Ogólnie wolę towarzystwo starsze.Wydaje mi się,że bardziej mnie rozumieją i mają problemy podobne do moich.Dzięki nim nauczyłam się bardzo wielu rzeczy.Zaczęłam większą wagę przywiązywać do rodziny i do odnoszenia się do poszczególnych członków rodziny.
Dzisiaj miałam okazję iść do kościoła na czuwanie.Nie odbyło się bez spóźnienia ale dotarłyśmy.Tak szczerze nie jestem zwolenniczką kościoła i wydaje mi się,że nigdy nie będę.Jednak pobyć z Bogiem sam na sam i "porozmawiać" z nim jak z każdy innym-to jest to czego mi brakowało.Mogłam powiedzieć w myślach wszystko co chciałam bez żadnego problemu.Czasami zadawając pytania dostawałam wewnętrzną odpowiedź.Miałam również taki moment,że miałam myśli w myślach.To jest dopiero faza umysłu.Jest jedna rzecz która nie uległa zmianie.Jest to mianowicie moja głupota i porywczy zapał do głupich pomysłów i chęć przygody.

Mam nadzieję,że będę pisała częściej i ciekawiej niż kiedyś.Teraz idę się kąpać,a potem spać... No dobra idę spać a wykąpię się rano tak jak dzisiaj.Dobranoc kochani.